poniedziałek, 1 marca 2010

Bajki, które zdemoralizowały świat

Obejrzałem ostatnio archiwalny odcinek programu "WC Kwadrans". Wojciech Cejrowski złośliwie streszczał w nim znaną i lubianą bajkę, pt.: "Jaś i Fasola". Dla niezorientowanych - Jasio, biedny chłopczyk, mający biedną matkę, wchodzi w posiadanie magicznej fasoli, po której wspina się na kilka tysięcy metrów n.p.m. i kradnie olbrzymowi, który zamieszkuje niebiosa, kurę znoszącą złote jajka oraz złotą harfę. Olbrzym jest pijany, więc niewiele może zrobić, zresztą, gdy próbuje dopaść Jasia, ginie przygnieciony ciężarem fasoli. Cejrowski zwraca uwagę, że ta miła i sympatyczna bajka w istocie promuje zwykłe złodziejstwo. Mi z kolei przyszło do głowy, że wiele bajek pod pozorem niewinnej dziecięcej opowieści przemyca dość wątpliwej jakości treści.

Zacznijmy od ostatnio znów modnej "Alicji w Krainie Czarów". Toż ta bajka według pana Crowley'a, jednego z największych okultystów zeszłego stulecia, stanowi wspaniały podręcznik dla młodych adeptów magii! Poza tym Carroll, autor książeczki, pisał ją pod wpływem mocnych halucynogenów, co tłumaczy wygląd Krainy Czarów.

Innym przykładem "złej" bajki jest "Opowieść Wigilijna". W zasadzie nie jest to standardowa bajka, a raczej thriller, jednak wystarczająco dużo razy ukazywała się w przeznaczonej dla dzieci formie komiksowej, czy animowanej, żeby można ją było uznać za bajkę. Tutaj przemyca się jawnie antykapitalistyczne treści: główny bohater jest bezwzględnym dla swojego pracownika liczykrupą. No i nie może być inaczej - biedny pracownik jest jego przeciwieństwem - skorym do dzielenia się, szlachetnym człowiekiem. Ten schemat międli się już od dziesięcioleci i wciąż się nie nudzi. Dziwne.

Kontrowersyjną bajką jest też "Czerwony Kapturek". Z punktu widzenia feminizmu, oczywiście. Czerwony Kapturek (kobieta) jest na tyle naiwny i głupi, że daje wiarę słowom swojego odwiecznego wroga - wilka (mężczyzny). Z opresji ratuje go dopiero inny mężczyzna - Gajowy. Bajka utrwala patriarchalne tradycje i jako taka jest godna potępienia :)

Z ekologicznego punktu widzenia, sam motyw wilka jest ciekawy. Wilk zawsze jest tym złym. Nie tylko w CK, ale też w np. "Trzech świnkach". Karmienie tymi bajkami dzieci wyrabia im całkowicie opaczne i złe pojęcie na temat wilków, które przecież tak naprawdę są gatunkiem zagrożonym wymarciem. W przeciwieństwie do świń, które mają się całkiem dobrze.

Tego rodzaju tropy możnaby wymieniać w nieskończoność. Zapewne jednak widzicie, że piszę o tym z przymrużeniem oka. Gratuluję Cejrowskiemu zapału w wyszukiwaniu nieprawomyślności w bajkach, ale nie sądzę, by jakoś specjalnie deprawowały one dzieci. Jeśli chodzi o "Jasia i Fasolę", sam pamiętam, że gdy czytałem w pierwszych klasach podstawówki tę bajkę, zwracałem przede wszystkim uwagę na to, że olbrzym jest złym ochlejmordą, który marnotrawi swój majątek, a Jaś i jego matka to ludzie biedni, ale dobrzy i uczciwi. Fakt, że Jasiu ukradł kurę i harfę nie był w ogóle przez mój młody umysł pojmowany. Widziałem tylko opozycję pomiędzy złym bogatym pijakiem, a dobrym, lecz biednym człowiekiem. W końcu wyrosłem na (prawie) libertarianina, który do prawa własności przywiązuje dużą wagę, ale sądzi jednocześnie, że marnotrawienie majątku jest czymś moralnie nagannym (co nie oznacza, że mamy zabierać marnotrawcom ich własność).

Powinniśmy jednak chyba - parafrazując klasyka - "Odpieprzyć się od bajek", bo wiele z nich to po prostu wartościowe estetycznie choć być może niezwykle naiwne dzieła sztuki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz