czwartek, 23 kwietnia 2009

Kultura studencka? Nie znam.

Coś takiego, jak kultura studencka, przestało istnieć. Jedyny sens, w jakim można o niej mówić, to ten, w jakim mówi się o żywych kulturach bakterii. Studenci żyją i w pewnych miejscach występują grupowo.

Co łączy polskich studentów na niwie intelektualnej? Odpowiedzmy sobie szczerze: nic. Bo, co może łączyć bezideowego nastawionego na karierę w Goldman Sachs studenta SGH z zapijaczonym inżynierem z Polibudy? Co może łączyć gejowskiego aktywistę z filozofii UW ze studentem psychologii na SWPS? Co, oczywiście, oprócz tego, że prawdopodobnie obaj to debile? Oczywiście, że nic. Co gorsza, studentów nie łączy już ze sobą nawet piwo, bo nie mają przy nim już, o czym rozmawiać.

Nie ma ruchów studenckich, cementowanych jakąś wartą uwagi ideą. Chyba, że za ruch studencki uznamy akademickie duszpasterstwo liberalnokatolickie, towarzystwo młodych jurystów, albo grono miłośników gender. Nie ma studenckich kabaretów. Chyba, że za studencki kabaret uznamy to nieśmieszne coś, co występuje na FAMIE. Nie ma studenckich teatrów, a jeśli są, to nie ma studentów, którzy chcieliby w nich grać, a jeśli są, to oddam królestwo za kogoś, kto ma talent! Nie ma studenckich pubów. Są puby wypełnione ludźmi o mentalności z najciemniejszej Pragi. Nie ma studenckich wydarzeń, bo wydarzenia, które za takie uchodzą, to najczęściej spedalone slamy poetyckie i, pożal się Boże, juwenalia z tymi corocznymi T.Love, Hey i Lady Pank. Kultura studencka nie istnieje, a wiecie dlaczego?

Bo studia już dawno straciły status elitarnych. Dzięki realnemu socjalizmowi oczywiście. I choć za PRL-u kultura studencka kwitła, to była jedynie reakcją obronną przeciwko systemowi. Skończył się PRL, skończyła się reakcja i dowidzenia! Dla studenta PRL nawet "wódeczka" była symbolem, dla nas piwo nie może być symbolem niczego poza bezmyślnym narąbaniem się. Student PRL tworzył i jakkolwiek chujowi są teraz ludzie z Teatru Ósmego Dnia, to jednak wtedy ten teatr był czymś! I kabarety, mnóstwo kabaretów... PRL miał jeszcze tę przewagę, że nawet jeśli jakiś student pochodził z rodziny robotniczej, to była to rodzina zakorzeniona w jakiejś rzetelnej tradycji. Np. językowej. Ludzie (naprawdę!) kiedyś potrafili składnie się wypowiadać. Nawet ówczesny Felek spod budki z piwem. Dzisiejszy Felek potrafi jedynie wypełniać wnioski o zasiłek, bekać i zaczepiać przechodniów "kurwami". Ale, żeby nie było, to nie jest wina kapitalizmu (którego zresztą nie mamy), a powszechnej i darmowej edukacji. Czyli ideału socjalistów.

W sferze edukacji mieszanie wszystkiego i wszystkich jak leci to budowanie wieży babel, ale bez wychodzenia ponad parter, czyli nawet bez stylu. Ktoś wmówił ludziom, że wszyscy muszą studiować, a oni - nie wiedzieć czemu - uwierzyli. Efekt? Ponad połowa nie rozumie, co po łacinie znaczy tytuł, do jakiego dąży. Tytuł magistra. To także wina tzw. profesjonalizacji studiów, czyli studiowania wyłącznie po to, by posiadać zawód. A to coś niedopuszczalnego. Przez to, zupełnie nienadający się do tego ludzie, zbyt głupi po prostu, biorą swoje na barki 3 kierunki na raz, nie dlatego, że są ich fascynatami, ale dlatego że sądzą, że to zapewni im pracę. Z każdego są oczywiście przeciętni, ledwo zaliczają egzaminy, ale... przecież liczy się wpis w CV!

A mi przez to wszystko odechciewa się już studiować. Bo programy są nudne. Ciekawych przecież nie zrozumiałby motłoch. Bo ludzie są drętwi. Ciekawi to jedynie rodzynki. I mówię po prostu: dowidzenia!

16 komentarzy:

  1. Ja myślę, że trzeba założyć Polską Partię Niezadowolonych. To nas wszystkich zjednoczy wokół wspólnej idei. A Wasz blog może stać się jej organem prasowo-propagandowym ;-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest wiele rzeczy, z których jestem zadowolony, ale nie czuje potrzeby pisania o nich na blogu. Zadowoleni są politycy i inni głupcy. A to, że świat zmierza w stronę otchłani, to nie jest powód do zadowolenia. To jest moment kryzysowy, tylko niestety nie wszyscy widzą jeszcze, jak jest źle.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zadowolenie to koniec człowieczeństwa za zasadzie. Mam taki mamy rezerwuar zadowolenia, którego nie zawdzięczam, ani światu, ani sobie. To, co zawdzięczam światu to nie jest poważne, to jest jakaś kpina.

    OdpowiedzUsuń
  4. Spokojnie. To żart taki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ok, już spokojny jestem, ale migotanie komór już niemal było :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawe obserwacje na temat czasu PRLu, ówczesnych Felków spod budki itp.

    "Obserwacja" zachowań ludzi z tamtego okresu jest tym bardziej wiarygodna, iż autor powyższego artykułu urodził się w 1986 roku :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że nie bierzesz pod uwagę faktu, że istnieje coś takiego jak źródło historyczne. Relacje pisane, nagrania radiowe...

    PS Kolejny Anonim na tej stronie, to chyba jakaś plaga. Dlaczego niektórych nie stać na wymyślenie sobie przynajmniej jakiegoś pseudonimu?

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawno tu nie zaglądałam... Głupie to i tendencyjne, co napisałeś. I nikt się nie sprzeciwia?
    Zaczynając od łacińskiego magistra... Wiele tu nie ma do rozumienia. Zauważ, że 'kultura' to też z łaciny - colere, czyli uprawa. Potem bodajże Cyceron stworzył pojęcie colere animi (to akurat pewnie wiesz lepiej, jako przyszły mistrz filozofii). Ale termin 'kultura' ostatnio bardzo rozszerzył swoje znaczenie, dlatego trudno precyzyjnie określić, o co właściwie ci chodziło. O to, że studia przestały być elitarne? To chyba dobrze, że dostęp do nich jest powszechny. Quo minime speras gurgite, piscis erit. Należy dać szanse wszystkim. A może wydaje ci się, że kiedyś studenci-aktorzy mieli większy talent? Więc co? Skurczył się? A może po prostu trzeba lepiej poszukać?
    Społeczeństwo studenckie tworzą studenci, między innymi ty. Nie możesz odizolować się od tej grupy i powiedzieć - jesteście bezmyślną bandą błaznów. Musisz użyć pierwszej osoby. Nie rozumiem, dlaczego stawiasz siebie na pozycji oświeconego, który wie co jest lepsze, co gorsze w kulturze i uprawnia się do wartościowania. Twoją wypowiedź, Sted, odbiera się jako tekst zadufanego w sobie ważniaka, tak więc wybacz, ale mój komentarz również w duchu ważniackim.
    Anonim ma trochę racji. Co możesz wiedzieć na temat PRL-owskiej kultury studiowania? W końcu jak mówią "nihil est sub sole novi"
    Pseudonim ARA
    PS: mam nadzieje, że celowe zaburzenia szyku aliteracje głoskowe, ukryte odnośniki, kolokwializmy, makaronizmy, wtrącenia, pytania retoryczne i zwroty metajęzykowe NIE pozwolą ci stwierdzić, że wypowiedziałam się składnie niczym Felek z PRl-u.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przynajmniej znasz łacinę.

    Wiesz dobrze, że nie jestem egalitarystą. Nawet brzydzi mnie mdły egalitaryzm. Nie mówię tu (w artykule) jednak o wartości moralnej studentów, raczej intelektualnej. Ja się z tzw. studentami po prostu nie utożsamiam, bo nic mnie oprócz faktu studiowania z nimi nie łączy. I to dlatego właśnie 'odi profanum vulgus et arceo'. Życie to sztuka hierarchizowania. Ale z drugiej strony nie przesadzaj, gdy piszesz, że wychodzę na ważniaka. Ważniak nie chodziłby na karaoke.

    OdpowiedzUsuń
  10. kurczę, ale to karaoke świadczy niedobrze o moim arcere

    OdpowiedzUsuń
  11. "PS Kolejny Anonim na tej stronie, to chyba jakaś plaga. Dlaczego niektórych nie stać na wymyślenie sobie przynajmniej jakiegoś pseudonimu?"

    1. Może ten ktoś Cię zna i nie chce Ci jeździć otwarcie, żebyś się na niego przypadkiem nie obraził.

    2. Reklamujesz to ostro, dlatego ludzie tu wchodzą. Zaledwie 10 z nich (teraz 11), chce się tu w ogóle coś pisać. Nie wymagaj jeszcze od nich, żeby na jedną wizytę wymyślali sobie nicki. To są bądź co bądź Twoi klienci. Chyba, że, jak każdy inny fanatyk, wolisz gadać ze ścianą.

    3. Swoją drogą rozziew między teorią a praktyką jest u Ciebie dość duży. Szanujesz się w ogóle?

    OdpowiedzUsuń
  12. 1. A więc ten albo ten ktoś jest tchórzem albo najwidoczniej mnie nie zna. Gdyby mnie znał, wiedziałby że się nie obrażam łatwo. Denerwuje tak, ale obrażam w zasadzie nigdy.

    2. Ja nie świadczę nikomu żadnej usługi i nie traktuję tych, co mnie odwiedzają jak klientów. Równie dobrze ten blog czytać mogłaby jedna osoba. Byleby czytała ze zrozumieniem.

    3. A czy kiedyś twierdziłem, że jest inaczej? Jestem człowiekiem słabym i ułomnym, ale przynajmniej jestem tego świadomy. "Szanujesz się w ogóle?" - Sądzisz, że na takie pytania będę odpowiadał anonimowi? A jeśli mnie znasz, podejdź i zapytaj. Czy blogi są po to, żeby się spowiadać?

    OdpowiedzUsuń
  13. Zresztą, jak to jest, że zamiast polemizować z artykułem, niektórzy z moją osobą. Osobiste wycieczki mają niby świadczyć o wysokiej kulturze?

    Zresztą, obiecałem kiedyś nie wdawać się w pyskówki i słowa zamierzam dotrzymać. Każdy komentarz nie odnoszący się do artykułu, bądź mający znamiona ataku ad personam, będę kasował.

    OdpowiedzUsuń
  14. Myślę, że trochę się zagalopowałeś w tym tekście. No ale powiedzmy, że tłumaczy Cię młodość. Za dużo we wszystkim konserwatywnego memobota i łatwych odpowiedzi, za mało własnych doświadczeń i budowanych na ich podstawie sądów. To taki generalny mój zarzut, właściwie do całego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  15. No, ale konserwatyzmu nie uważam akurat za zarzut :) No i powyższy post jest właśnie na podstawie własnych doświadczeń (z wyjątkiem oczywiście odwołań do PRLU-u)

    OdpowiedzUsuń
  16. i to nie jest zaden memobot - tu to Ty sie zagalopowałeś

    OdpowiedzUsuń