poniedziałek, 13 kwietnia 2009

Nowy wspaniały świat?

Zacznijmy od pytania za 100 punktów: co łączy Aldousa Huxley'a, Georga Orwella, Kurta Wimmera (tego od "Equlibrium"), czy braci Wachowskich ("Matrix" i "V for Vendetta")? To, że są autorami antyutopii? Też, ale nie idźmy na łatwiznę. Co łączy ich przede wszystkim? Jest to przekonanie, że człowieka można przekupić wygodą. Wystarczy zapewnić odpowiednio wysoki poziom życia (lub odpowiednio silne wrażenie, że ów poziom jest wysoki), odpowiednio wysoki poziom szczęśliwości (lub wrażenie, że...), a krzyk sumienia całkowicie cichnie. Maleje potrzeba niezależności i samodecydowania. Maleje. Do zera.

Do tego, żeby scementować sukces i zabezpieczyć się przed rewolucją, trzeba wtłoczyć ludziom w żyły jakiś narkotyk. To ułatwi odczuwanie szczęścia, a przy okazji pogłębi i utrwali naszą podatność na sugestie. Narkotykiem trzeba omamić także intelekt. Najlepiej jakąś ideą. Niech to będzie poświęcenie dla społeczeństwa. O, pardon, Społeczeństwa.
Niezbędne jest także wyrugowanie pojęcia wspólnoty, a więc tym samym zaprzeczenie indywidualizmu, który żyje w symbiozie z prawdziwą wspólnotą. Przecież indywidualizm i wspólnota wzajemnie się warunkują. Wspólnota gromadzi ludzi podzielających te same wartości, w to samo wierzących. Wspólnot jest wiele. Niedopuszczalne! "Wykreślamy". Nakładamy też ścisły harmonogram zajęć, jak w obozie pracy. Luksusowym jednak, więc nikt nie zauważy podobieństwa. Regulujemy, kontrolujemy, wyznaczamy, zaznaczamy, zakazujemy i nakazujemy. Ale łagodnie, albo stwarzając pozory łagodności. Tym, którzy w nią nie wierzą, udowadniamy, jak bardzo się mylą, eksterminując ich. Po cichu. I niekoniecznie fizycznie. Czasy Hitlerów minęły. Teraz metody są bardziej wyszukane. Z pomocą śpieszą nam tabuny chcących sobie poeksperymentować neurobiologów.

(Euqilibrium)
Mary: Let me ask you something.
[Grabs his hand]
Mary: Why are you alive?
John Preston: [Breaks free] I'm alive... I live... to safeguard the continuity of this great society. To serve Libria.
Mary: It's circular. You exist to continue your existence. What's the point?

Przepis jest więc prosty. Łatwo stworzyć zmechanizowane społeczeństwo, żyjące w ułudzie szczęśliwości, w błogiej niewiedzy o swojej marnej kondycji. Potrzeba tylko czasu wystarczająco długiego, byśmy nie zauważyli momentu przejścia od stanu przed do stanu po. W zasadzie ci, którzy przejściem sterują też go nie zauważają. Wszyscy są w pewnym sensie bez winy. Bo przecież wszyscy chcą dobrze. Inaczej sądzili antyutopiści i tu się według mnie antyutopiści mylili. Nie ma kogoś, kto totalitaryzm planuje od początku do końca. Kto, pełen złej woli, chce wykorzystać innych do realizacji swoich chorych idei. Hitler i Stalin to tylko dwie postacie niesione prądem tchórzliwej słabości innych. Nie istnieliby, gdyby nie istnieli ludzie, którzy wraz z nimi bezpośrednio korzystali na wojnie i zagładzie. Jednostka, na którą można zwalić całe zło ładnie wygląda w filmie, efektownie można ją opisać w książce. Ale okazuje się, że nie istnieje nie tylko Wielki Brat, nie istnieje nawet jednolita grupa ludzi, którzy chcą, by inni sądzili, że WB istnieje. Istnieją jedynie konkretne osoby, które najpierw chciały dobrze, potem im samym było dobrze, a potem było im już tak dobrze, że przestały chcieć dobrze i zaczęły chcieć źle. Proces zacieśniania kontroli jest niekontrolowany i to jest w nim najgorsze. To sprawia, że powinniśmy nieustannie czuwać. Patrzeć podejrzliwe na wszelkie projekty odgórnego uszczęśliwiania nas. Z nieufnością patrzmy też na tych, co źródła naszych nieszczęść upatrują w "obcych", w "nich". Tak robi np. pan Schulz, przewodniczący socjalistów w europarlamencie, wielki zwolennik integracji. Wejdźcie na youtube, posłuchajcie jego wypowiedzi przypominających stylem hitlerowskie oracje i zastanówcie się, jakie ma to znaczenie? Czy jest to całkiem niewinne?

Może moje obawy są nieuzasadnione, może tam, gdzie ja widzę zagrożenie, w istocie czeka na nas raj. Być może. Ale, Wy, gdy popieracie jakikolwiek projekt zmiany rzeczywistości, zastanówcie się dobrze, czy faktycznie po jego realizacji świat będzie wspaniały, czy może tylko będzie się takim wydawał.

Sted

PS Kto nie czytał "Roku 1984", "Folwarku zwierzęcego", "Nowego wspaniałego świata", nie oglądał wymienionych we wstępie filmów, proszę zamknąć naszego bloga i nadrobić zaległości.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz