środa, 1 kwietnia 2009

O dotrzymywaniu obietnic

Co powinien zrobić człowiek, który z całą świadomością zobowiązał się coś zrobić? Zrobić to? Nie! Dzień po złożeniu obietnicy wysłać esemesa z internetu i poinformować w nim, że jednak tego nie zrobi. To, że rozpierdala tym samym czyjeś misterne i napięte plany, nie powinno mieć żadnego znaczenia. Przecież wystarczy proste: "Przepraszam, jednak nie mogę"...

Niestety, i przekonuję się o tym na każdym kroku, nasze pokolenie jest pokoleniem pierdolonych eunuchów, nie wiedzących, co to odpowiedzialność. Dane słowo nie liczy się na tym zasranym świecie niemal dla nikogo. Czy zdarzyło Ci się, Czytelniku, że Twój znajomy, chłopak, dziewczyna, czy przyjaciel permanentnie spóźnia się na spotkania z Tobą? I nie o 5, a o 20 albo i więcej minut, nigdy nie dając też znać, że przyjdzie później? Czy zdarzyło Ci się, Czytelniku, że ktoś Ci coś obiecał, coś zupełnie niewielkiego, w gruncie rzeczy niewymagającego wysiłku i długo zwlekał z realizacją obietnicy, używając coraz to innych wymówek? Albo tej jednej, najbardziej wkurwiającej: "Zapomniałem". Tak, jakby to było uzasadnienie. Czy zdarzyło Ci się, że ktoś podjął wobec Ciebie jakieś poważne zobowiązanie, a następnie perfidnie Cię olał? Twierdząc w dodatku, że nie robi nic złego? Mi się zdarzyło, a jeśli Tobie nie, to powiedz mi, dlaczego to na mojej drodze stają nieodpowiedzialne matoły? Niech sobie będą, ale mnie niech omijają szerokim łukiem!

Tyle, że tych matołów jest mnóstwo.

Moi rówieśnicy, tak na ogół zajęci walką o swoje prawa, tak na ogół postępowi i chcący wszystkim dokoła pomagać (homosiom, biednym, dzieciom, krajom trzeciego świata), współczesna młodzież, która o swoje cele i ideały walczy z podziwu godnym uporem, sama w istocie jest - a właściwie tworzące ją jednostki - niewiele warta. Pojęcia honoru czy uczciwości zatarły się, albo zmieniły swoje znaczenie. Teraz ludzie czują się urażeni nie tym, że ktoś zarzuci im kłamstwo, albo tchórzostwo, a tym, że np. ktoś sądzi, że muzyka, której słuchają jest gówniana, albo że są źle ubrani. Ludzie gardłują na polityków-złodziei, że ci nie dotrzymują obietnic wyborczych, a ja pytam: dlaczego mieliby to robić? Powszechną praktyką społeczną jest niedotrzymywanie słowa. W życiu prywatnym (rosnąca liczba rozwodów), w życiu gospodarczym (np. umowy opcyjne), w życiu politycznym (rzeczeni politycy), w życiu po prostu. Powracając do 'buntowniczej' młodzieży, przypuszczam, że to jakaś głębsza psychologia: człowiek w głębi duszy wie, że jest zerem, więc kompensuje to sobie walcząc z zazwyczaj abstrakcyjnymi i odległymi mu wrogami (np. HIV w Afryce)... Zamiast tego, mógłby po prostu być porządnym i słownym człowiekiem, o wiele bardziej przysłużyłby się ludziom. Ale nie - to zbyt trudne. Pierdolenie farmazonów nic nie kosztuje. A praca, jaką trzeba włożyć w relacje z innymi, w wypełnianie zobowiązań, tak.

Nie sądzę, żeby ludzie, którym się nie chce, którzy olewają to, co sami mówią, mieli jakąś wartość. Może dla Boga mają, dla mnie - nie.

Sted

PS Na zdjęciu: Joker. "I am a man of my word" - mówił o sobie w "Dark Knight" i niszczył innych, zgodnie z obietnicą. To świadectwo, że nie wystarczy być słownym, trzeba jeszcze mieć jakiś kodeks wartości. A o to w dobie wszechobecnego lewactwa trudno.

PS 2 Najgorsze jest to, że ludzie są po prostu idiotami, nie będącymi w stanie zrozumieć, gdzie popełniają błąd.

15 komentarzy:

  1. dobra, najpierw dwie rzeczy nie na temat.

    1. "Urodziłem się w 1986 roku. Bardzo dobrze to wspominam." - za każdym razem mnie to rozpierdala.
    2. z całym szacunkiem, ale joker ledgera nie umywa się jokerowi nicholsona.

    poza tym, zdarzyło mi się, a i owszem, mnóstwo nawet razy. to jest chyba nie do wyleczenia. chyba, że 2012 nastąpi faktyczny koniec świata i nastaną czasy nowej, odpowiedzialnej generacji. *w tle szatański śmiech*

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Mnie też, naprawdę zabawne wspomnienia.
    2. Dowidzenia! Nicholson czyści buty Ledgerowi!

    to jest do wyleczenia, a recepta jest prosta: za każde niedotrzymane słowo solidny wpierdol :)

    OdpowiedzUsuń
  3. 2. to jest jakiś żart, ja mam nadzieję.

    "za każde niedotrzymane słowo solidny wpierdol :)"

    chciałabym to zobaczyć!

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę wyrozumiałości, wygląda na to że ktoś przelał czarę goryczy i efektem tego jest twój artykuł. Zresztą (i tu pojadę wytartym tekstem mojego wykładowcy) spóźnia się tylko kobieta kochana... Co można prosto przełożyć na wszystkich odwoływaczy/spóźniaczy. Jeśli owy typek sądzi że zrozumiesz/ wybaczysz/ zapomnisz/ to nie jest dla ciebie AŻ TAK ważne nie ma żadnego powodu, żeby miał przedkładać wyspanie się nad zdążenie na jakieś spotkanie (sytuacja widziana jego oczami). Twoją sytuację opisałeś wyżej i nie ma sensu tego powtarzać. Zazwyczaj wygląda to tak że im większy stopień zażyłości tym mniej uzasadnione i durniejsze wymówki. Niestety.
    Ara

    OdpowiedzUsuń
  5. "(...)człowiek w głębi duszy wie, że jest zerem, więc kompensuje to sobie walcząc z zazwyczaj abstrakcyjnymi i odległymi mu wrogami(...)" - po przeczytaniu kilku Twoich postów uważam, że dokonałeś ironii zdrady na samym sobie.

    OdpowiedzUsuń
  6. No, ja dobrze wiem, że jestem zerem, ale staram się coś z tym zrobić. Np. dotrzymuję słowa. A poza tym co to jest "ironia zdrady"? To chyba trochę nie po polsku, więc znaczenia jedynie się domyślam. Popracuj nad stylem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dość, że jest Pan wulgarny, to jeszcze niedouczony. "Ironia zdrady na samym sobie" - taka kategoria literacka, po angielsku "irony of self-betrayal". Zamiast pisać artykuły na prymitywnym poziomie, może zająłby się Pan poszerzaniem swoich intelektualnych horyzontów? Może wtedy więcej Pan zrozumie z otaczającego świata, może Pana myślenie przestanie być tak stereotypowe i sztampowe. A wypowiedzi - może przestaną krzywdzić innych, których racji Pan nie jest w stanie najwidoczniej zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale ja rozumiem ich rację i sądzę, że są niewystarczające. Radzę mimo wszystko pracować nad stylem: kalka językowa z jakiegoś angielskiego powiedzonka nie jest jego najlepszym świadectwem. A, i o moje intelektualne horyzonty proszę się nie obawiać i w sposób pełen hipokryzji nie udawać, że Cię cokolwiek obchodzą. I skąd to nagłe przejście na Pan, tchórzliwy Anonimie? Zacząłeś od per ty, to i skończ. Ponadto, lubię stereotypowe myślenie, bo logika jest jego strażnikiem, a zasady jego dzieckiem. A Ty, antystereotypowy liberale, albo powiedz, z czym konkretnie z powyższego artykułu się nie zgadzasz i przestań, ostojo kultury, argumentować ad personam, bo sprawiasz, że zacznę odwoływac się do argumentum ad baculum. A jeśli nie chcesz, Anonimie, dyskutować, tylko szkalować, to Ci uprzejmie powiem: Wypierdalaj.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaką jeszcze teorię czy też kategorię intelektualną nazwie Pan "kalką z jakiegoś angielskiego powiedzonka" tylko dlatego, że jej Pan nie zrozumiał, nie pojął w odpowiednim czasie, co rozmówca Panu wytknął?
    Ostatnie słowo jest charakterystyczne dla rozumienia przez pana pojęcia "dialog", "dyskusja". "Jeśli się komuś nie podoba, niech nie czyta, niech nie komentuje". Arcyzabawne, ale jakże infantylne. Także prowokować daje się Pan łatwo jak dziecko, a proszę pamiętać: w złości ujawnia się to, co pierwotne i skrywane często pod maską łagodnego uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Znów nie wiem, o co Ci chodzi, faceciku o zaczepnej mentalności czternastoletniego dziecka. Twój "Pan" jest taki dystyngowany, jak Twoja anonimowość. I równie żałosny. Może wreszcie powiesz, co dokładnie nie gra wg Ciebie w moim poście, a nie w mojej osobie? Bo ośmielę się przypomnieć, że to Ty zacząłeś dyskusję od argumentów personalnych.

    "Kategoria intelektualna" - toż to śmiechu warte. Wiesz, dzieciaczku intelektualny, dialog można prowadzić jedynie merytorycznie, ale Ty nawet nie potrafisz sformułować swoich zastrzeżeń. Więc jest tylko jedna rada: wypierdalaj komentować onetowe newsy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze, niepotrzebnie wdałem się w pyskówkę z tym kimś. Nie kasuję jej, żeby nie być hipokrytą. Ale rozmowa z anonimem, który publikuje jedynie bełkot ad personam i prowokuje do podobnych wypocin mnie, jest nie na miejscu. To szanujący się blog, dla ludzi inteligentnych (dotąd tylko tacy komentowali, nawet jeśli się ze mną nie zgadzali, potrafili to uzasadnić). Obiecuję, że odtąd wszelkie komentarze zawierające ad personam będą kasowana, a adresy IP ich autorów banowane. Ja sam będę się starał zagryzać wargi i nie wdawać się w bezowocną polemikę.

    OdpowiedzUsuń
  12. to żenujące , że wchodząc na blog i spodziewając się interesującej dyskusji czytam pseudointeligencką pyskówkę ludzi z zapędami erystycznymi. Co do przedmiotu sporu, ironia zdrady na samym sobie jest bardzo ciekawym zjawiskiem. Drogi Anonim, jeżeli rozpatrujemy ją wyłącznie jako kategorię literacką czy uważasz, że jakikolwiek post może był jej pozbawiony?
    PS - co do artykułu - HIV w Afryce jest daleki od abstrakcji.
    Ara

    OdpowiedzUsuń
  13. HIV w Afryce dla kogoś mieszkającego w Polsce to całkowita abstrakcja, tak samo jak grypa z powikłaniami w górnych Chinach. Nie mówię o istnieniu samego problemu tylko o nieadekwatnej randze, jaką przypisują mu niewłaściwi ludzie z zapędami zbawiania świata, o którym wiedzą z bajdurzeń Bono.

    Zabawne, że zazwyczaj Ci sami, co gardłują o pomocy dla Afryki, dosłownie a nie w przenośni zabijają Murzynów, zakazując stosowania DDT w imię swoich kolejnych mitów.

    Otóż, żeby było, jasne, moich postów nie przełkną, jak to ujął prof. Wolniewicz na wykładzie, wychowankowie pedologów. I tych kierują na onet.pl, ewentualnie, portale lewicowe, socjalistyczne, liberalne w znaczeniu amerykańskim. Nie potrzeba ich tutaj. Otwarty i tolerancyjny to jest kolzet.

    Takie jest moje zdanie. Nie wiem, co sądzi Kidriv.

    OdpowiedzUsuń
  14. No, a Ara, ja niestety porywczy typ jestem. Nie cenię tego w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  15. ja też nie wiem. najpierw przetrawię 'erystyczną pyskówkę', a że w tej nazwie jest już jedno bardzo trudne słowo, to wiem że to bedzie ciezkie zadanie. pozdr kidriv

    OdpowiedzUsuń