Chciałbym, żeby generacja emo okazała się tym samym, co słynne 'pokolenie JPII'. Niczym. Nie oszukujmy się, wykrzyczane minutę po śmierci Papieża hasło do dziś nie znalazło pokrycia w rzeczywistości. Nie zaobserwowaliśmy nagłego zrywu w celu czynienia szeroko pojętego Dobra. Tamtego dnia Polaków zjednoczył tylko fakt śmierci Jana Pawła II. Zjednoczył ich w smutku, owszem. Smutek ten jednak nie zaowocował niczym poza ewentualnym pójściem do kościoła następnego dnia. Intelektualiści oczywiście bardzo pragnęli, żeby polska młodzież okazała się wzorem do naśladowania, tymczasem skucha! Nie zadziałało. 'Pokolenie JPII' między bajki radzę włożyć. Nikogo ta tragedia nie zmieniła.
Gorzej z emo. Wiem, że porównanie pełnych życia nastolatków, czy studentów, którzy wychodzą z siebie, żeby uczynić świat lepszym, z mroczną grupą 'indywidualistów' pragnących jedynie płakania przy utworach My Chemical Romance może być trochę nie na miejscu... Niemniej cóż począć. 'Pokolenie JPII' tak samo jak pokolenie emo-dzieciaków owiane jest swoistą tajemnicą.
Obecnie uważa się, że emo są na wymarciu. Że czasy ich świetności już przemijają. Byłoby oczywiście bardzo miło, ale nie jest tak różowo. Z drugiej strony patrząc, jednak właśnie różowo jest, bo emo upatrzyli sobie kolor różowy na symbol cholera-wie-czego. Niemniej z tym różowym to nieistotna dygresja. Wysyp zespołów, które dzięki histerycznemu wyciu w wysokich rejestrach i tekstom opowiadającym o brudach nastoletniego życia (tudzież po prostu o bezsensie istnienia) na dzieńdobry kwalifikuje się do szufladki 'emo'. Z czasem jednak okazuje się, że to już nie emo, a jeszcze, dajmy na to, wegański hardcore. Szufladki w tym momencie nie pomogą. Granie w stylu emocjonalnym, zapoczątkowane przez odnogę zespołu Minor Threat, odróżniały od normalnego hardcore'u jedynie teksty, tudzież ekspresja wokalisty. Z tym drugim nie przesadzałbym jednak, gdyż muzycy hardcorowych kapel akurat w ekspresyjnym zachowaniu na scenie prześcigali się jak mogli. Reasumując, tradycyjne emo nie ma nic wspólnego z obecnym pop-punkiem, czy pseudo-progresywnym rockiem spod znaku Queen. Posłuchajcie pierwszej fali hardcore'u amerykańskiego, to zrozumiecie różnicę. Ludzie jednak chwytają nowe nazwy i tatuują je sobie na plecakach bądź szydełkują na garderobie. Panic at the disco!, My Chemical Romance, Fall out boy, czy próbujące doczepić się na siłę do popularnego nurtu Green Day, albo Papa Roach. Każdy próbuje skorzystać, więc znów mamy wyścigi. Dla przykładu - pan wokalista z AFI to nic innego jak polski Michał Wiśniewski: Pete Wentz to nihilista nienawidzący świata, ale korzystający ze wszystkich jego uciech. Ten na odwyku, tamten boi się powiedzieć rodzicom, że gra w kapeli, inny ma kompleks grubasa. Gdzieś w tym wszystkim gubi się prostota emo-przekazu uwypuklająca się w latach '80 w przekształcaniu się koncertów emo w swego rodzaju sesje terapeutyczne. Wspólne popłakiwanie, te sprawy. Nie da się zaprzeczyć, że w dzisiejszych czasach emo to tylko moda, styl ubierania się i wytłumaczenie młodzieńczego buntu. Nie oszukujmy się, nikt z emo-kids'ów nie sięga do tradycji i nie zapuszcza sobie Minor Threat w ipodzie. Eh, grunge przynajmniej miał jaja, powstawał razem z nową generacją. Emo nawet jednego jajca nie ma.
PS Poniżej link do targanej sprzecznościami wypowiedzi pewnej młodej damy, która zaprzeczając stereotypom emo, jednocześnie sama (nieświadomie) je demonstruje, jednen po drugim. Do emo warto jeszcze wrócić, a to, co wyskrobane przeze mnie wyżej, to póki co, tylko luźna refleksja.
http://www.youtube.com/watch?v=uJTFVM2A27c
Kids
Gorzej z emo. Wiem, że porównanie pełnych życia nastolatków, czy studentów, którzy wychodzą z siebie, żeby uczynić świat lepszym, z mroczną grupą 'indywidualistów' pragnących jedynie płakania przy utworach My Chemical Romance może być trochę nie na miejscu... Niemniej cóż począć. 'Pokolenie JPII' tak samo jak pokolenie emo-dzieciaków owiane jest swoistą tajemnicą.
Obecnie uważa się, że emo są na wymarciu. Że czasy ich świetności już przemijają. Byłoby oczywiście bardzo miło, ale nie jest tak różowo. Z drugiej strony patrząc, jednak właśnie różowo jest, bo emo upatrzyli sobie kolor różowy na symbol cholera-wie-czego. Niemniej z tym różowym to nieistotna dygresja. Wysyp zespołów, które dzięki histerycznemu wyciu w wysokich rejestrach i tekstom opowiadającym o brudach nastoletniego życia (tudzież po prostu o bezsensie istnienia) na dzieńdobry kwalifikuje się do szufladki 'emo'. Z czasem jednak okazuje się, że to już nie emo, a jeszcze, dajmy na to, wegański hardcore. Szufladki w tym momencie nie pomogą. Granie w stylu emocjonalnym, zapoczątkowane przez odnogę zespołu Minor Threat, odróżniały od normalnego hardcore'u jedynie teksty, tudzież ekspresja wokalisty. Z tym drugim nie przesadzałbym jednak, gdyż muzycy hardcorowych kapel akurat w ekspresyjnym zachowaniu na scenie prześcigali się jak mogli. Reasumując, tradycyjne emo nie ma nic wspólnego z obecnym pop-punkiem, czy pseudo-progresywnym rockiem spod znaku Queen. Posłuchajcie pierwszej fali hardcore'u amerykańskiego, to zrozumiecie różnicę. Ludzie jednak chwytają nowe nazwy i tatuują je sobie na plecakach bądź szydełkują na garderobie. Panic at the disco!, My Chemical Romance, Fall out boy, czy próbujące doczepić się na siłę do popularnego nurtu Green Day, albo Papa Roach. Każdy próbuje skorzystać, więc znów mamy wyścigi. Dla przykładu - pan wokalista z AFI to nic innego jak polski Michał Wiśniewski: Pete Wentz to nihilista nienawidzący świata, ale korzystający ze wszystkich jego uciech. Ten na odwyku, tamten boi się powiedzieć rodzicom, że gra w kapeli, inny ma kompleks grubasa. Gdzieś w tym wszystkim gubi się prostota emo-przekazu uwypuklająca się w latach '80 w przekształcaniu się koncertów emo w swego rodzaju sesje terapeutyczne. Wspólne popłakiwanie, te sprawy. Nie da się zaprzeczyć, że w dzisiejszych czasach emo to tylko moda, styl ubierania się i wytłumaczenie młodzieńczego buntu. Nie oszukujmy się, nikt z emo-kids'ów nie sięga do tradycji i nie zapuszcza sobie Minor Threat w ipodzie. Eh, grunge przynajmniej miał jaja, powstawał razem z nową generacją. Emo nawet jednego jajca nie ma.
PS Poniżej link do targanej sprzecznościami wypowiedzi pewnej młodej damy, która zaprzeczając stereotypom emo, jednocześnie sama (nieświadomie) je demonstruje, jednen po drugim. Do emo warto jeszcze wrócić, a to, co wyskrobane przeze mnie wyżej, to póki co, tylko luźna refleksja.
http://www.youtube.com/watch?v=uJTFVM2A27c
Kids
:) ladnie napisane :)
OdpowiedzUsuńOk. Nie ma ideologi, podłoża filozoficznego, wspólnego celu i nie ma nawet przeciwko czemu się buntować. Ale przecież Emo masowo nie deklarują, że jednoczą się w walce przeciwko starym konwencjom, czy czemukolwiek. Im po prostu podoba się wygląd wyznawców Emo i kopiują ten styl. NIE płaczą po kątach, NIE użalają się nad swoj im życiem, chcą po prostu wyglądać... fajnie(?), bądź są oportunistami w towarzystkie preferującym styl Emo. Biorą wyznanie z inwentarzem. Nie należy ich potępiać, bo to bardzo powszechny preceder, np polskich katolików. Zresztą żerowanie na Emo może przynieść ciekawe inwencje w świecie mody (do dzisiaj hipisi są takim żerowiskiem)
OdpowiedzUsuńEmo przyczyniają się do zróżnicowania ulic warszawskich i bardzo dobrze. Dopuki nikomu nie wadzą mają pełne prawo ubierać się jak tylko chcą uzasadniając to chociażby naśladowaniem Kubusia Puchatka.
Czy każdy gest musimy wypełniać ideologicznym uzasadnieniem? Czy wszystko musi być mądre i przemyślane? Czy (w końcu) na polskich ulicach nie widzisz miejsca dla Emo?
Ara
Ja jako normalna osoba ,trochę nie zgadzam się z Tym tematem , ponieważ emo to nie tylko mroczni,źli,podli podcinający się nastolatkowie ... EMO to też taka odskocznia od WIECZNIE wkurwionych i pobożnych Moherowych Beretów co wszystko WIECZNIE Im nie pasi itd. To odskocznia od codziennego świata w którym królóją TELETUBISIE I KUBUŚ PUCHATEK prawdziwe maszyny do parania mózgu ...
OdpowiedzUsuńInni nie zwracaja na to uwagi ,że EMO KIDS mają problemy w życiu ich rodzice nie kochali , bili trącali NO NIE NIKT NIE MA PROBLEMÓW !!!
A jakby ktoś np. cała szkoła nabijała się z tylko ciebie CO ! I Jak by Ci było TAK SIĘ czują EMO . Oczywiście nie wykluczam niektórych EMO że tylko podążaja za modą i nic poza tym ...
NO dość głębokie nie myślicie ?
OdpowiedzUsuńI to bardzo ...
OdpowiedzUsuńNa szczęście są ludzie na ziemi, którzy wymienią
choć kilka powodów na to aby pomyśleć że nie powinno być się takim rasistą !!!
Hey jesteś EMO ?
Skąd wiesz ? No tak lubię ten styl i jestem IMOł
OdpowiedzUsuń('.');)
To fajnie ja też jestem !
OdpowiedzUsuńA ty jesteś chłopak czy laska ?
Bo ja LASKA i nie jakaś czarna kunekunda tylko
mądra blondi IMOŁ :)
AHA jakaś ty rezolutna ...
OdpowiedzUsuńNo ok jestem Chłopak ...
IMOŁ ... :)
Też mądry ... :)
Nice to meet you !
OdpowiedzUsuńNice to meet you to !
OdpowiedzUsuń< ' . ' >
Heh i like you !
OdpowiedzUsuńNO NO NO NO ...
OdpowiedzUsuńI LOVE YOU !!!
UUUUU !!!
No no ostro zagrywamy co ?
OdpowiedzUsuńTylko że to jest strona do dyskusji ...
Ale i tak CIE koffam ,,,
A ja Ciebie mocniej koffam ! :)
OdpowiedzUsuńNie to ja Ciebie !
OdpowiedzUsuńNie to ja ...
OdpowiedzUsuńTa na serio to ja jestem chłopak ...
OdpowiedzUsuńO my GOD !!!
OdpowiedzUsuńJesteś gej kurde faja z kim ja pisze no nie no
wypierdalam z tdad !!!11111111111111111
Przeparaszam ja tylko wydupczyć chciał ...
OdpowiedzUsuńSORKI TWÓJ NIE CHCE
NO TO NIE >>>> :(
O kurka w morde jeża
OdpowiedzUsuńno dawno się tak nie uśmiałem ...
najlepsszy post z powyżej ...
BUAHAHAHHAHAA !!!!
ALE ja jestem LASKA tylko tranwestyta ...
OdpowiedzUsuńO bosh spierdalaj z tąd bo kurwa jebana go w tranwestycki zadek mać kopa na morde ci CHUJU dam !!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSuper wiązanka NO NO
OdpowiedzUsuńA ile ty masz lat ?
JA ja pseplasam plose pana bo bo ten pan tak mnie zdenerwowal że tak wymskno się mi z buzi ...
OdpowiedzUsuńA ja mam 5 lasek
Ja znowu barso pseplasam poplawka
OdpowiedzUsuń5 lasek HMMMM = 5 latek