niedziela, 31 maja 2009

Scjentyzm jako wiara

Drogi Czytelniku, jeśli sądzisz, że ślepa wiara w rozstrzygnięcia nauki umarła wraz pozytywizmem, mylisz się srogo. Ona żyje i jest jeszcze bardziej ślepa.

Zilustruję przykładem. Dania to piękny kraj, a stolica jej - Kopenhaga - to istne cudo. Duńczycy są szczęśliwi, państwo zapewnia im dobrobyt, a i oni oni sami pracują nań ciężko. Są uśmiechnięci i przyjaźni, bo mają w zasadzie wszystko. Dodatkowo pozbyli się balastu, który nam, Polakom, jeszcze ciąży. Balastu wiary religijnej. Przechodząc reprezentacyjną ulicą Kopenhagi o nazwie dla Polaka niemal niemożliwej do wymówienia - Strøget, zobaczyłem mężczyznę, grającego i śpiewającego "Imagine" Beatlesów. "Wyobraź sobie, że nie ma nieba, religii", itd. Otóż oni właśnie sobie to wszystko wyobrazili. Oni wszyscy (a przynajmniej 80% z nich, którzy deklarują się jako ateiści) są marzycielami, a ich dreams came true.

Ale człowiek to zwierzę religijne, w coś wierzyć musi. Inaczej wyraz szczęścia na jego twarzy staje się swoją własną karykaturą. Duńczycy wierzą więc jednak - w globalne ocieplenia. Wierzą, że to my, ludzie, mamy olbrzymi wpływ na to, jak wygląda ziemski klimat. I że naszym moralnym obowiązkiem jest zadbać o przyszłe pokolenia, by nie zalały ich wściekłe oceaniczne wody. Trzeba przyznać, że ideę wdrażają w życie z podziwu godnym rozmachem. Oszczędzają energię na czym tylko się da, ograniczają emisję CO2, nie śmiecą, nie zużywają niepotrzebnych rzeczy. Chcą, by do 2020 roku Kopengaga była miastem 'zeroemisyjnym'. To jest ich cel, a dyskusja nad jego zasadnością jest zakazana. Jest tak jak mówią naukowcy z Międzynarodowego Panelu ds. Zmian Klimatycznych (IPCC). To, że gro naukowców (i to nie wyrzutków, a sław nauki) nie zgadza się z wieloma tezami IPCC, w tym głównymi o wpływie człowieka na klimat, nie jest dla Duńczyków istotne. Wierzą oni nie tylko, że nauka ma rację, ale że rację mają konkretni państwowo licencjonowani naukowcy-urzędnicy. Wydaje się dla nich zupełnie nieistotne, że istnieją mocne dowody nawet przeciwko rdzennej tezie o 'ociepleniu' klimatu. Nie starają się ich zbadać, wierzą w autorytet nauki firmowanej tylko przez IPCC.

Ja osobiście nie mam pojęcia, jak z tym klimatem naprawdę jest. Ale mam świadomość, że moja ocena tych kwestii jest zawsze w odwołaniu do jakichś autorytetów.
I - rozumując w prosty sposób,- jeśli dwóch naukowców się w czymś nie zgadza, jako całkowity laik nie mam po prostu narzędzi, by rozróżnić, który z nich ma rację. Nie mam więc podstaw, by pójść tropem Duńczyków i jednemu z nich zawierzyć całe swoje życie i wszystkie swoje pieniądze. W dziedzinie własnych kompetencji naukowych jestem sceptykiem. Duńczyk jest zaś w tej mierze nie tyle realistą, co raczej fideistą. On tak bardzo wierzy jednemu z tych naukowców i tak bardzo ignoruje drugiego, że jest ostatecznie pewien, że to, co pierwszy głosi to prawda absolutna.

Czas na konkluzje. Jak widać społeczeństwo ateistyczne to utopia. Ludzka natura każe po prostu w coś wierzyć. I w tej materii wolę polski ciemnogród, z wiarą w dobrego Boga, z Kościołem Katolickim, niż duńskie oświecenie z wiarą w to, że człowiek jest w stanie z pomocą techniki sterować globalnym klimatem. Innymi słowy: Duńczycy wierzą, że to człowiek jest ostatecznym twórcą i to od niego wszystko zależy. To współcześni gnostycy. Co jest niezwykle skrajnym przypadkiem nieumiejętności rozpoznania tego, co możemy, a czego nie możemy. Czyli zwyczajną ślepotą.

3 komentarze:

  1. Kidy przeczytałam ten tekst przed oczami stanął mi Dane Cook i jego skecz na temat kichania. Kiedy koleś stojący obok kichnął, Dane powiedział "God bless you!". Mężczyzna po chwili zastanowienie odpowiedział "Jestem ateistą" co Dane skwitował w ten sposób " To co miałem mu powiedzieć? ooo jesteś ateistą, kiedy umrzesz nic się nie stanie" ( "when you die nothing happens" - po angielsku brzmi to lepiej ^^). Taka luźna dygresja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Luźne dygresje są zawsze mile widziane. Dygresja to jest śmietanka kultury, że się tak wyrażę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń