środa, 25 marca 2009

"Gejów trzeba tępić"

Tytułowy imperatyw sformułował Wojciech Cejrowski w trakcie wystąpienia dla studentów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Na tę nadzwyczaj skandaliczną wypowiedź natychmiast zareagował jeden z przedstawicieli Kampanii Przeciw Homofobii: "Wśród słuchaczy mogli być też geje i lesbijki. Jak oni się poczuli? Cejrowski w ogóle o tym nie pomyślał." Chce on, by Cejrowskim zajęła się prokuratura.

Oczywiście w onetowym newsie nie przytoczono kontekstu wypowiedzi Cejrowskiego; nie zrobiono tego, by stworzyć wrażenie, że namawia on do np. mordowania, albo przynajmniej fizycznej agresji wobec wszystkich homoseksualistów. Jednak nie od dzisiaj wiadomo - niestety, wiedzą to tylko ci, którzy umieją słuchać i myśleć, - że Cejrowski i jego ideowi stronnicy, do których sam siebie zaliczam, odróżniają "gejów" od "homoseksualistów". Homoseksualiści są po prostu zboczeńcami, ale nie wszyscy z nich są gejami. Gejami jest tylko ta ich część, której się wydaje:

a) że homoseksualizm nie jest zboczeniem,
b) że trzeba to koniecznie uświadomić reszcie ciemnego społeczeństwa, najlepiej wymuszając odpowiednie rozwiązania prawne i, rzecz oczywista, manifestując swoją orientację wszem i wobec.

Geje są w tym, co robią niezwykle agresywni i nietolerancyjni, a ich postulaty stanowią zagrożenie dla ładu, który wytworzył się przez wieki tradycji pośród normalnej części społeczeństwa. Wystarczy wspomnieć ostatnie wydarzenia w W. Brytanii, gdy rodzice dzieci, po tym jak zabronili uczęszczać im na lekcje poświęcone homoseksualizmowi, straszono sądem, a nawet odebraniem praw rodzicielskich. "Dla dobra dzieci." Niebezpieczeństwo związane z całą postępową moralnością to dla mnie truizm i - przyznaję - nie toleruję ślepców. Nie muszą mnie czytać, tak jak ja, póki co, nie muszę czytać ich.

Już samo słowo gej, pochodzące od przymiotnika "gay", odpowiednika polskiego słowa "wesoły" w języku angielskim, jest narzędziem walki o tzw. prawa gejów. Ma sugerować, że homoseksualizm jest fajny, cool i nie ma w nim nic złego. Geja wymyśliły środowiska emancypacyjne, a nie zwykli ludzie. Gej to słowo w wokabularzu postępowej nowomowy.

Gejów trzeba tępić, tj. pokazywać i uświadamiać ludziom, czym faktycznie jest to, co oni proponują. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Zboczenie jest zboczeniem, a nie równoprawną orientacją seksualną.

Gdy pan z KPH twierdzi, że słowo zboczeniec obraża gejów, albo że nawoływanie do zwalczania gejów jest dla nich obraźliwe, to istotnie ma racje. Geje czują się urażeni takimi stwierdzeniami, ponieważ mają wywrócony do góry nogami system wartości. W związku z tym, ich uraza nie ma kompletnie dla nas żadnego znaczenia. Cóż mnie obchodzi, jeśli menel poczuje się urażony nazwaniem go menelem, gdy nim jest naprawdę? Nawet, jeśli wydaje mu się - wbrew zdrowemu rozsądkowi - że jest arystokratą i właśnie zjadł solone jajko na twardo, a jego alpaga to pierwszej klasy szampan?

Wasz Sted

PS Jeśli ktoś chce mnie zwyzywać od ciemnogrodu, proszę bardzo, ale niech nie liczy, że wejdę z nim w jakąś dyskusję albo przynajmniej pyskówkę. Przynaję się, że obce mi są ideały tolerancji dla czegoś, co uważam za najzwyczajniej w świecie złe.

5 komentarzy:

  1. Fakt, niezbyt dobre są próby traktowania homoseksualizmu jako równouprawnionej orientacji seksualnej. Nie wiem też czemu ma służyć bezceremonialne, zahaczające o obrzydliwość, obnoszenie się ze swoim homoseksualizmem. Geje to ludzie mający ponoć coś z kobiety. A jednak tylko nikła część kobiet zachowuje się odrażająco-wyzywająco. O co więc chodzi ? Osobiście nie mam nic do gejów, których różni od hetero- jedynie fakt fizyczno-psychicznych związków z osobą tej samej płci. Dopóki mi nie przeszkadzają, dopóty się z tym nie zaczną obnosić, chwalić wręcz! Przyznam państwu szczerze, że ja mimo nieraz najszczerszych chęci nie rypię się z dziewczętami gdzie się da i nie wpycham im języka łapiąc jednocześnie za krocze, w miejscach publicznych. a to tylko jeden z przykładów, ma się rozumieć. No i najważniejsza sprawa, do zastanowienia najlepiej. Po kiego grzyba robić z homoseksualizmu subkulturę, skoro mamy niby do czynienia po prostu z orientacją seksualną ? Kidriv

    OdpowiedzUsuń
  2. Odróżnianie homoseksualistom od gejów stało się oczywiste i to zanim powstała Warszawska „Utopia”. Gejom wydaje się że odmienna orientacja jest modna, jest czymś, co wyróżnia ich ze społeczeństwa i jednocześnie przyzwala na manifestowanie odmienności. Taka "inność" bez żadnej ideologii. W tym wypadku nawet dzieci emo są bardziej zwartą ideologicznie grupą.
    Co do homoseksualizmu, wiadomo nie od dziś, że nie jest to zboczenie. Człowiek nie ma wpływu na wybór orientacji seksualnej, nie może sobie powiedzieć ot tak - jutro jestem hetero - co potwierdzają psychiatrzy i o dziwo (oczywiście między słowami) nawet kościół – „Nie powinniśmy, potępiać homoseksualistom, którzy nie uprawiają tego zboczenia.” Homoseksualiści nie uprawiający hm... "zboczenia" są dalej homoseksualistami, a więc orientacja pozostaje bez zmian – na zmianę jej nie maja wpływu. Kościół wielkodusznie ich nie potępi, jeśli wyrzekną się życia, na które, czy im się to podoba, czy nie, zostali skazani przez samą matkę naturę (górnolotne zabrzmiało, wiem). Jeśli jednak życie ascety ci nie odpowiada – UWAŻAJ drogi geju, czy lesbijko - kościół nawołuje do „szykanowania homoseksualizmu czynnego”.
    Nasz Sted jak zwykle widzi tylko jedną stronę medalu – boi się społecznego przymuszania do tolerancji i dyktatury homoseksualistów. Bez obaw! Polska tego progu nie osiągnie nigdy.
    Ara

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Autor ma blade pojęcie o tym co jest zboczeniem, a co nie jest. Homoseksualizm to naturalna i wrodzona orientacja seksualna, która nie wykazuje żadnych czynników patologicznych. Homoseksualiści mają takie samo prawo do miłości i publicznego okazywania uczuć. Nie można tolerować mówienia, że homoseksualizm to zboczenie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sratatata - jakies dowody, że tak nie jest?

    OdpowiedzUsuń